Chokai (1931) |
l |
|
|
Położenie stępki
26.03.1928
Wodowanie 05.04.1931
W służbie od 30.06.1932
Modernizacje 1936-37, 1941
Zatopiony 25.10.1944
Typ Takao, liczba jednostek w typie 4 |
Wyporność
9 850, pełna 15 781 ts
Wymiary d-203,76 s-20,4 z-6,32 (max) m
Uzbrojenie 10x203, 4x127, 66x25 mm
Pancerz pb 127-38, pp 37 mm
Prędkość maks. 35,5 w
Załoga 773 |
|
l
|
|
Chokai krótko po wejściu do służby,
w początku lat trzydziestych.
Picture: DeviantArt
|
Bezpośrednio po zatwierdzeniu do budowy ciężkich
krążowników typu
Myoko przystąpiono w Japonii do prac nad jego rozwinięciem, oficjalnie
nadal pozostającym wypornością w ramach limitów traktatowych, którymi
jednak tak naprawdę niespecjalnie się w Cesarstwie przejmowano.
Tyle, że nie wspominano o tym głośno. Zaprojektowany wówczas typ
Takao otrzymał nieco lepsze opancerzenie, uniwersalną artylerię
pomocniczą i wyrzutnie torpedowe ulokowane ze względów bezpieczeństwa
jeden pokład wyżej. Pewnym zmianom uległa też architektura nadbudówek,
z kominem wzorowanym na eksperymentalnym lekkim krążowniku Yubari
oraz olbrzymią, jak na okręt tej wielkości, przednią nadbudówką.
Główna artyleria, złożona tak samo z dziesięciu dział w pięciu wieżach,
miała w przypadku krążownika Chokai kaliber 203 mm, gdyż
otrzymał on od razu nowy typ 2 GÔ - większość japońskich ciężkich
krążowników nosiła pierwotnie typ 1 GÔ o kalibrze 200 mm. W chwili
wprowadzenia do służby były najsilniejszymi krążownikami, obecnymi
w jakiejkolwiek flocie.
|
Tak samo, jak wszystkie
japońskie krążowniki (poza typem Agano) miały jednak kłopoty ze
stabilnością. Podobno w przypadku typu Takao nigdy nie udało się
ustalić do końca, dlaczego i w ich przypadku miało to miejsce, jednak
najbardziej prawdopodobne wydaje się przypuszczenie, iż chodziło
o ogólny "brak dyscypliny" projektowej i wykonawczej,
przez co wiele elementów okrętu okazało się ostatecznie trochę cięższymi,
niż pierwotnie zakładano, co zsumowało się w taki właśnie efekt.
Nieco dodała zapewne wspomniana już przednia nadbudówka, chociaż
akurat ten element był wbrew pozorom nie aż tak masywny, jak na
pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Niemniej przy próbach zaradzenia
problemowi skupiono się właśnie na niej, przez co dwa okręty typu,
Takao i Atago, przeszły pod koniec lat trzydziestych
modernizację, w trakcie której dodano bąble przeciwtorpedowe, nadbudówka
została obniżona, zaś główny maszt przesunięty do tyłu. Pozostałe
dwie jednostki, czyli Maya i Chokai, pozostały w oryginalnej
konfiguracji. Różnice między oboma parami okrętów były na tyle duże,
że traktuje się je niekiedy jako dwa odrębne, chociaż oczywiście
mocno pokrewne typy.
|
|
Od 1944, kiedy
Maya został przebudowany na krążownik przeciwlotniczy, co wiązało
się między innymi z usunięciem wieży numer 3, tylko Chokai
pozostał w niemal oryginalnej konfiguracji. Otrzymał jedynie w 1941
roku nowe, poczwórne wyrzutnie torpedowe, dostosowane do torped
typu 93, czyli "długich lanc". Wraz z nimi pojawiła się
instalacja do zasilania torped tlenem. Można zapewne powiedzieć,
że te właśnie okręty zostały obdarzone najbardziej imponującą sylwetką
spośród wszystkich krążowników Połączonej Floty, której jednostki
i tak wykazywały znaczącą odrębność, gdy chodzi o architekturę nadbudówek
(jak i pewne cechy kadłuba), w porównaniu z tym, co praktykowano
wszędzie indziej na świecie.
|
|
l
|
|
Po wejściu do służby jednostki typu Takao utworzyły
4. Dywizjon Krążowników w ramach 2. Floty, przydzielone do Morskiego
Rejonu Yokosuka, gdzie pozostały jako formacja szkolna do czasu
wybuchu wojny japońsko-chińskiej w 1937 roku. Krótko później Takao
i Atago skierowano do stoczni dla przebudowy, Chokai
zaś został trafił na wody chińskie, gdzie działał z przerwami to
listopada 1941 roku. Wtedy też trafił do 7. Dywizjonu Krążowników,
zaś jego pierwszą akcją po 7 grudnia była próba przechwycenia brytyjskiego
Force Z w rejonie Singapuru. Potem brał udział w opanowaniu Sumatry
oraz walkach na Morzu Jawajskim, jak i wypadzie Połączonej Floty
na Ocean Indyjski (gdzie siły nawodne, w tym i Chokai, zatopiły
kilka statków handlowych). W maju 1942 roku przeszedł pomniejszą
modernizację uzbrojenia, zaś w sierpniu wziął udział w bitwie koło
wyspy Savo (Guadalcanal), podczas której był okrętem flagowym. Zakończyła
ona zatopieniem czterech alianckich krążowników, Chokai otrzymał
jednak kilka trafień pociskami wystrzelonymi przez
USS Quincy i
USS Astoria, tracąc 34 ludzi. W rejon Wysp Salomona powracał
jeszcze kilka razy, w późniejszym okresie stacjonując głównie w
Truk. W czerwcu 1944 wziął udział w bitwie na Morzu Filipińskim,
w trakcie której nie odniósł żadnych uszkodzeń i bez problemów dotarł
potem do Japonii. Z końcem września został przypisany do operacji
Sho-I-Go, czyli próby odparcia amerykańskiej inwazji na Filipiny.
22 października ostatni raz wyszedł w morze.
|
Chokai (na pierwszym planie) wraz z
rodzeństwem, październik 1938.
Picture: Yamato Museum via Reddit
|
Operacja filipińska w październiku 1944 roku
oznaczała kres służby dla wszystkich czterech jednostek typu Takao.
Znalazły się one w zgrupowaniu admirała Kurity, idącego nieco okrężną
drogą z Brunei do zatoki Leyte. Zaraz po północy 23 października
zespół został namierzony radarem w przejściu Palawanu przez okręt
podwodny USS Darter, działający w parze z USS Dace.
O 5:24 Darter trafił co najmniej czterema torpedami ze skutkiem
fatalnym Atago, do tamtego momentu jednostkę flagową zespołu.
Dziesięć minut później Dace storpedował Takao, który
wprawdzie nie zatonął, ale odesłany do Brunei, potem zaś do Singapuru
nigdy więcej nie wyszedł o własnych siłach w morze (w 1946 został
zatopiony jako cel w cieśninie Malacca). Dwadzieścia dwie minuty
później cztery torpedy z Dartera otrzymał Maya, co
skończyło się jego szybkim zatonięciem. Tylko Chokai poszedł
dalej, w kierunku morza Sibuyan.
|
Ma Morzu Sibuyan Kurita
stracił wprawdzie pancernik
Musashi, ale udało mu się dotrzeć przez cieśninę San Bernardino
w pobliże Zatoki Leyte, gdzie trwała amerykańska inwazja. W zasadzie
powinno się to skończyć zagładą zespołu inwazyjnego, jako że mający
osłaniać go zespół lotniskowców floty admirała Halseya został wywabiony
wcześniej na północ w pogoni za lotniskowcami wiceadmirała Ozawy
(wysłanymi właśnie w roli przynęty, co zadziałało wręcz idealnie),
zaś sześć obecnych w zatoce Leyte starych pancerników, które przyczyniły
się kilka godzin wcześniej do rozgromienia południowego zespołu
wiceadmirała Nishimury (z pancernikami
Fuso i
Yamashiro), nie byłoby w dziennym boju godnym przeciwnikiem
dla
Nagato, czy zwłaszcza
Yamato (a na dodatek dysponowały one już nader niewielkim zapasem
amunicji). Stało się jednak inaczej, o czym zdecydowało kilka ważnych
czynników. Pierwszym było amerykańskie panowanie w powietrzu, chociaż
maszyny z lotniskowców eskortowych nie dysponowały wieloma środkami
do zwalczania jednostek nawodnych (niemniej radziły sobie, jak mogły).
Drugim całkiem nowoczesne urządzenia radarowe i systemy kierowania
ogniem, które po stronie japońskiej nie były podobnie rozwinięte.
Dodatkowo pomocne było niejakie zagubienie przeciwnika, który nie
wiedział dokładnie, z kim walczy. Nieznajome z sylwetek lotniskowce
eskortowe urastały w jego oczach do czegoś w randze lotniskowców
floty, których samoloty pokazały już wcześniej, jak mogły być groźne.
Co więcej, dowodzący zespołem wiceadmirał Kurita był w kiepskiej
formie psychicznej, spowodowanej między innymi przymusową kąpielą
po zatopieniu flagowego krążownika Atago koło Palawanu, jak
i ogólnym wyczerpaniem. Nie tylko konkretną akcją, ale i zapewne
wojną jako taką. Lata później wyznał, iż nie miał serca do tej bitwy
i nie chciał składać wielkiej ofiary z życia i krwi swoich ludzi
w sytuacji, gdy nawet jego wygrana nie zmieniłaby już wyniku wojny.
|
Co ostatecznie wszakże zaważyło,
to determinacja, z jaką załogi jednostek wspierającego inwazję zespołu
lotniskowców eskortowych Taffy 3, który jako pierwszy znalazł się
na drodze Kurity, przystąpiły do obrony. Siły były tak nierówne,
iż można tu mówić o prawdziwym heroizmie. Na dodatek dzięki wspomnianemu
już splotowi okoliczności ta desperacka obrona zakończyła się niespodziewanym
zwycięstwem, opłaconym utratą jednego lotniskowca eskortowego i
trzech niszczycieli, w tym jednego eskortowego. Kurita stracił trzy
ciężkie krążowniki (Chokai, Chikuma i Suzuya),
czwarty (
Kumano) został poważnie uszkodzony. W tej sytuacji japoński
dowódca, który nie wiedział na dodatek, że przynęta Ozawy zadziałała,
wycofał się na północ, po czym odszedł na zachód tą samą drogą,
którą się zjawił.
|
|
Do walki doszło nad ranem,
Chokai otworzył w jej trakcie ogień o 5:58, biorąc na cel
lotniskowce eskortowe. O 8:51 sam dostał się pod ich ostrzał, jak
i ostrzał niszczyciela USS Roberts. Uważa się, że
wtedy właśnie otrzymał sześć trafień pociskami kalibru 127 mm, wystrzelonymi
zapewne z lotniskowca eskortowego USS White Plains (który
posiadał na stanie jedno jedyne takie działo). Zgodnie z powszechnym
mniemaniem miały one spowodować wybuch torped na pokładzie krążownika,
jednak obecnie wiadomo, że tak się nie stało (o czym niżej, przy
opisie wraku). Coś jednak mu uczyniły, gdyż o 8:56 Chokai
wyszedł z szyku w lewo i zasygnalizował "uszkodzenie na pokładzie".
Kilka chwil później, o 9:05, Avanger z USS Kitkun Bay trafił
krążownik bombą, która musiała poważnie uszkodzić siłownię. O 9:55
okryty dymem Chokai dryfował już bez mocy (co odnotowali
obserwatorzy z krążownika Tone). Przydany mu jako eskorta
niszczyciel Fujinami zaczął około 10:06 zdejmować z niego
załogę, po czym, jak podał w znacznie późniejszym, wieczornym już
meldunku, zatopił krążownik torpedami. I wiele więcej nie wiadomo,
gdyż dwa dni później, 27 października, Fujinami został zaatakowany
w pobliżu Mindoro przez samoloty z lotniskowca USS Essex
i poszedł na dno wraz z całą załogą oraz wszystkimi uratowanymi
z Chokai. Nikt nie przeżył, żeby zdać relację z wydarzeń...
|
|
l
|
|
|
Obszar bitwy koło wyspy Samar został
po raz pierwszy zbadany w maju 2019 roku, chociaż z konieczności
tylko we fragmencie. Walka ta miała miejsce nad Rowem Filipińskim,
którego głębokość przekracza w tym rejonie 8 tysięcy metrów (zaś
po sąsiedzku znajduje się głębia Emden - 10 830 m). RV Petrel,
który badał teren, dysponował sprzętem pozwalającym sięgnąć tylko
do głębokości 6 tysięcy metrów, skupił się więc na pasie dna wzdłuż
zachodniego skraju Rowu. Pozwoliło to niemniej na odnalezienie trzech
zatopionych wówczas jednostek: wraku lotniskowca eskortowego USS
St. Lo, niszczyciela typu Fletcher, zapewne USS Johnston
(6620 metrów, najgłębszego do tej pory opisanego wraku, chociaż
opis ten nie był kompletny, gdyż główna część kadłuba mocno pokawałkowanego
okrętu spoczywa zapewne jeszcze głębiej) oraz właśnie ciężkiego
krążownika Chokai. Wrak został zlokalizowany sonarowo 5 maja,
skan wysokiej częstotliwości sporządzono 20 maja, materiał filmowy
30 maja.
|
Już samo jego odkrycie było pewnym zaskoczeniem,
gdyż wcześniej pozostawał jednym z "kandydatów" do tytułu
najgłębiej położonego wraku (dobrze poniżej 8 tysięcy metrów - kolejnym
jest ciężki krążownik Suzuya, zatopiony podczas tej samej
bitwy). Znaleziono go jednak na głębokości 5173 metrów, na skraju
Rowu Filipińskiego. Co więcej, po tym pierwszym zaskoczeniu szybko
pojawiły się kolejne. Wiązały się one ze skalą zniszczeń, znacznie
mniejszą, niż oczekiwano. Spoczywający na równej stępce kadłub stracił
jedynie część dziobową (znalezioną w pozycji odwróconej w odległości
300 metrów), nosi też ślady pewnych zniszczeń na śródokręciu (głównie
w obszarze przedniego masztu i kominów, których na wraku nie ma).
Są także ślady ognia, który strawił część przedniej nadbudówki.
Brak jednak świadectw tego, co wedle relacji miało poprzedzić samozatopienie
krążownika, czyli wybuchu własnych torped. Wszystkie cztery wyrzutnie
torpedowe pozostały najwyraźniej nieuszkodzone (i znaleziono je
puste), pokład i burty nie noszą śladów katastrofy choć w przybliżeniu
porównywalnej do tego, co spotkało ciężki krążownik Mikuma
podczas odchodzenia spod Midway (doszło na nim do takiego właśnie
wybuchu własnych torped, zaś jego skutki zostały dobrze udokumentowane
na zdjęciach). Stało się oczywistym, że znane relacje muszą rozmijać
w tej kwestii z rzeczywistym przebiegiem zdarzeń.
|
Wszystkie pięć wież artylerii głównej pozostało
na miejscu, niemniej zastanawiające jest, że znaleziono je w komplecie
w pozycji neutralnej. Najwidoczniej po uszkodzeniu maszynowni walczący
wcześniej krążownik zachował jeszcze dość mocy dla zasilania mechanizmów
obrotowych wież. No i ktoś taki rozkaz, z jakiegoś powodu wydał.
W wielu miejscach wraku widać zachowaną ciemnoszarą farbę, którą
Chokai był pomalowany, chociaż jej odcień sprawia, że obszary
nietknięte zębem czasu mniej kontrastują z tym strawionymi erozją,
niż w przypadku okrętów US Navy, malowanych zazwyczaj barwą jasnoszaroniebieską.
Zaś gorszy stan zachowania tej farby (niż na przykład na znajdującym
się nie tak daleko lotniskowcu USS St. Lo) pozwala przypuszczać,
że stosowane przez Połączoną Flotę farby były już wtedy niezbyt
wysokiej jakości - z relacji historycznych wiadomo, iż bliżej końca
wojny japońskie arsenały miały poważne problemy z materiałami malarskimi
i z czasem zaczęto nawet sięgać po różne zamienniki wcześniej używanych
kolorów.
|
Imponująca przednia nadbudówka, podobnie jak
w przypadku krążownika Maya, zachowała się w całości, aż
do najwyższego poziomu włącznie. Tyle, że niektóre jej fragmenty,
zwłaszcza w górnej partii, zostały wcześniej uszkodzone przez ogień.
Co ciekawe, widoczność na głębokości ponad 5 tysięcy metrów jest
najwyraźniej w tym miejscu trochę gorsza, niż w rejonie Palawanu,
gdzie spoczywa Maya (oraz Atago - 1850 metrów), co
zapewne nie dozwoliło na sporządzenie udanych szerszych ujęć. Udało
się jednak udokumentować nie tylko wszystkie poziomy na mostku,
jak i działa kalibru 127 mm, nadal stojące na pokładzie po obu stronach
miejsca po kominach. Widać też część działek 25 mm. Jedną z katapult
dostrzeżono w odległości około 60 metrów od wraku, poza tym jednak
brak istotniejszego pola szczątków. Niemal wszystko, co teoretycznie
mogło się oderwać, pozostało jednak na pokładzie.
|
Film dokumentujący stan wraku przedstawia wszystkie
cztery wyrzutnie torpedowe i widać, że żadna z nich nie nosi śladów
uszkodzeń, w żadnej nie ma też torped (wystrzelonych być może wcześniej
ze względów bezpieczeństwa). Nie daje się dostrzec śladów eksplozji
rezerwowych torped, składowanych obok wyrzutni. Z drugiej strony
wiadomo, że Chokai został w pewnej pozbawiony możliwości
poruszania się, musiało więc to zostać spowodowane jakimś innym
czynnikiem - być może rzeczywiście pechowym trafieniem z lotniskowca
USS White Plains, jednak charakter wywołanych tym uszkodzeń
musiał być inny, niż dotąd sądzono - na przykład ograniczył się
tylko do uszkodzenia maszynki sterowej czy innego istotnego systemu
(nie pozbawiając okrętu całkowicie mocy), zanim jeszcze samolot
US Navy ulokował bombę 230 kg w kadłubie krążownika, wyłączając
jego przednią maszynownię (ta bomba wystarczyłaby zapewne do wytłumaczenia
dostrzeżonych zniszczeń na śródokręciu oraz śladów ognia na nadbudówce).
Pojawiają się też sugestie, iż Chokai padł ofiarą "przyjaznego
ostrzału" z pancernika Kongo, niemniej wydaje się to
nader mało prawdopodobne.
|
Pokład na rufie Chokai zapadł się wyraźnie,
co jednak najprawdopodobniej jest skutkiem implozji wypełnionych
wciąż powietrzem przedziałów, do której doszło krótko po zniknięciu
okrętu pod wodą (wedle jednej z relacji przed opuszczeniem okrętu
nakazano otwarcie wszystkich drzwi w grodziach wodoszczelnych, ale
w przypadku zatonięcia dziobem i wejścia rufy pod wodę jako ostatniej
części okrętu nie mogło to wiele przyspieszyć napływu wody tamże).
Ster i co najmniej jedna śruba (wewnętrzna lewoburtowa) są na swoich
miejscach. Implozja jest też zapewne odpowiedzialna za zapadnięcie
się dachu wieży numer 4. Na prawej burcie, na wysokości wieży numer
2, dostrzeżono uszkodzenie burty poniżej pasa pancernego, ale trudno
powiedzieć, czy jest to skutek trafienia torpedą, czy raczej ślad
bliskiej eksplozji bomby głębinowej, zrzuconej z amerykańskiego
samolotu. Nie udało się zidentyfikować miejsca trafienia torpedy
czy torped z niszczyciela Fujinami, niemniej ta eksplozja
(eksplozje?) mogła mieć miejsce na dziobie, w rejonie gdzie doszło
później do pęknięcia kadłuba, zakończonego oderwaniem się części
dziobowej (zapewne nie na powierzchni, ale nieco później, zważywszy
że znajduje się ona niezbyt daleko od wraku, jak na tak długą drogę
na dno).
|
|
l
|
|
l |
Copyright © 2019
by Estraven
|