SMS Dresden (1907) |
l |
|
|
Położenie stępki
1906
Wodowanie 05.10.1907
W służbie od 04.11.1908
Modernizacje -
Zatopiony 14.03.1915
Typ Dresden, liczba jednostek w typie 2 |
Wyporność
3 664, pełna 4 268 ts
Wymiary d-118,3 s-13,5 z-5,53 m
Uzbrojenie 10x105, 8x52 mm
Pancerz pp 80 mm
Prędkość maks. 24 w
Załoga 361 |
|
l
|
|
SMS Dresden w Nowym Jorku, 9 października
1909 roku
Picture: United States Library of Congress's Prints and Photographs
Division, digital ID det.4a16116 via Wikipedia
|
W nomenklaturze Kaiserliche Marine typ Dresden
zaliczał się do małych krążowników (Kleiner Kreuzer), konstrukcyjnie
były to wszelako krążowniki pancernopokładowe, wzorowane na poprzednim
typie
Königsberg, tyle że większe trochę od poprzedników i szybsze, niemniej
i tutaj zdecydowano się na eksperyment i jeden z nich otrzymał maszynę
parową ( Dresden), drugi napęd turbinowy ( Emden). Poza
tym były identyczne i uzbrojone w tradycyjny do tamtej pory kaliber
dział niemieckich lekkich krążowników, czyli 105 mm, co nie odbiegało
specjalnie od uzbrojenia późniejszych niszczycieli, chociaż opadający
ku burtom pancerz ze stali Kruppa o grubości 8 centymetrów czynił
je niewątpliwie krążownikami.
|
Flota tworzona przez państwo pruskie,
chociaż coraz potężniejsza, z żadnym razie nie mogła liczyć na pokonanie
Royal Navy w otwartym boju, przez co niezależnie od rozwoju ciężkich
jednostek szukano sposobów na takie osłabienie przeciwnika, aby
jakaś rywalizacja była jednak możliwa. Temu między innymi miała
służyć budowa licznych okrętów podwodnych (we flotach świata wciąż
świeżej nowiny) i przez to też zyskał silne poparcie pomysł stworzenia
floty kolonialnej, która z założenia nie miałaby służyć uzyskaniu
dominacji na Bałtyku czy Morzu Północnym, naturalnych niejako dla
Niemiec akwenach, ale miała skupiać uwagę przeciwników w różnych
zakątkach świata, zmuszając ich do rozpraszania swoich sił i osłabiania
tym samym flot strzegących wybrzeży metropolii. W ten sposób działania
floty kolonialnej uzupełniałyby się z działaniami Hochseeflotte,
czyli rdzenia niemieckich sił, i wspomagały jej wysiłki.
|
SMS Dresden podczas parady morskiej,
Nowy Jork, październik 1909
Picture: US Library of Congress's Prints and Photographs Division,
ID ggbain.04281
|
W tej właśnie materii lekkie krążowniki były
szczególnie pożądane, jako jednostki nie wymagające wielkich zasobów,
na które w warunkach odległych terytoriów trudno było liczyć, ale
zdolne jednocześnie do długich i samodzielnych rejsów oraz skutecznego
zwalczania żeglugi handlowej przeciwnika. Oczywiście wszystko to
wiązało się dodatkowo (czy może przede wszystkim) z realizacją ambicji
politycznych dość świeżo zjednoczonego państwa niemieckiego, które
spóźniło się tym samym na kolonialny podział świata i próbowało
rzecz nadrobić, tworząc i pozyskując różnymi metodami własne enklawy
kolonialne, jak Niemiecka Afryka Wschodnia, Nowa Gwinea Niemiecka
czy Niemieckie Samoa. W sumie nie było tych enklaw wiele i pozostawały
mocno rozrzucone po całym świecie, co z drugiej strony uzasadniało
w pełni wysyłanie floty w różne dalekie strony, tak w oczach światowej
opinii publicznej, jak i w ramach domowej patriotycznej propagandy.
|
|
l
|
|
Wejście Dresdena do służby zostało opóźnione
najpierw przez zderzenie z inną jednostką podczas prób (samo w sobie
niegroźne, ale wał śruby trzeba było wymienić), potem przez awarię
turbiny. Ostatecznie zaś i tak nie ukończył wszystkich prób poremontowych,
gdyż z potrzeby politycznej wyznaczono go do złożenia wizyty w Stanach
Zjednoczonych. Chodziło o połączone obchody "odkrycia"
rzeki Hudson i premiery wodnołopatkowego parowca Fultona, co związek
wykazywało niewielki, ale miało posłużyć promocji Nowego Jorku (wtedy
nie będącego jeszcze "stolicą świata"). Dresden
dotarł do celu 24 września 1909 roku, odpracował wraz z dwoma jeszcze
niemieckimi okrętami część oficjalną i 22 października wrócił do
kraju, gdzie został włączony w skład sił rozpoznawczych Hochseeflotte.
Kolejne dwa lata upłynęły mu na rutynowej służbie (w ramach której
w lutym 1910 roku zderzył się ponownie, tym razem z krążownikiem
Königsberg). W kwietniu 1912 roku "zajrzał" na
Morze Śródziemne, gdzie rok później został oddelegowany na dłużej,
dołączając do Eskadry Śródziemnomorskiej, skupionej wokół krążownika
liniowego SMS Goeben.
|
SMS Dresden
z białą flagą na przednim maszcie, krótko przed zatopieniem
Picture: Q 46021 from the collections of the Imperial War Museums
|
Wczesną jesienią przeszedł na krótko do Niemiec
dla dokonania przeglądów, po czym miał powrócić na południe, jednak
sytuacja w Ameryce Środkowej (gdzie Niemcy też miały swoje interesy)
zmusiła dowództwo do wysłania Dresdena do Vera Cruz, ogarniętego
wraz z resztą Meksyku rewolucyjną gorączką (w zasadzie miał tam
płynąć SMS Karlsruhe, zaplanowany jako zmiennik dla wypatrującego
już stoczni krążownika Bremen, ale nie zdołano go na czas
wprowadzić do służby). Na miejscu załoga Dresdena głównie
pomagała rodakom wynieść głowy z zawieruchy (chociaż mieszała się
też do przemytu broni), na koniec zaś, 20 lipca 1914 roku, wywiozła
z Meksyku obalonego dyktatora, Victoriana Huertę, odstawiając go
na Jamajkę, gdzie Brytyjczycy zapewnili mu azyl. W Europie tymczasem
też robiło się coraz bardziej gorąco, co powstrzymało Dresdena
od planowanego na koniec lipca powrotu do Niemiec.
|
Gdy w nocy z 4 na 5 sierpnia dotarła na pokład
krążownika wiadomość o wybuchu wojny, oznaczało to zmianę priorytetów
- od tej chwili okręt miał zwalczać żeglugę handlową przeciwnika
na akwenie, na którym akurat się znalazł. Odniósł w tym niejakie
sukcesy, niemniej po naprawach siłowni w połowie września dowódca
krążownika dał się skusić wieściom, jakby ruch statków u zachodnich
brzegów Ameryki Południowej był znacznie większy, niż na Atlantyku,
przeszedł więc Cieśninę Magellana i po niejakim krążeniu dołączył
12 października do Eskadry Wschodnioazjatyckiej wiceadmirała von
Spee, który zatrzymał się akurat u brzegów Wyspy Wielkanocnej. Było
to zdarzenie brzemienne w skutki, z których pierwszym był udział
Dresdena w bitwie pod Coronelem, zaplanowanej jako zasadzka
na przebywający w okolicy lekki krążownik HMS Glasgow. Brytyjskich
okrętów było tam jednak więcej, w tym dwa krążowniki pancerne, Monmouth
i Good Hope. Walka toczyła się przy kiepskiej pogodzie i
w zapadającym mroku, a co więcej, Brytyjczycy z góry znaleźli się
w gorszym położeniu - sylwetki ich okrętów rysowały się wyraźnie
na tle zachodzącego słońca, podczas gdy niemieckich nie było prawie
widać na tle ciemnego lądu. Oba krążowniki pancerne Royal Navy poszły
na dno z całymi załogami, co oznaczało dla eskadry wielkie zwycięstwo,
ale i potencjalnie wielki kłopot, chociaż straty Niemców były nieporównywalnie
mniejsze od Brytyjczyków (i tylko Dresden i Leipzig
omal nie storpedowały się nawzajem po zmroku, ale to był jedyny
zgrzyt).
|
Wieść o wielkiej klęsce pod Coronelem przyprawiła
Admiralicję o solidny ból głowy i admirał Fisher (tak, ten Fisher
od krążowników liniowych) musiał jakoś na to zareagować. Pomysł
miał akurat sensowny: wysłać na południowy Atlantyk dwa szybkie
i świetnie uzbrojone krążowniki liniowe, które powinny bez trudu
rozprawić się z eskadrą grafa Spee. I tak też się stało i tym razem
Niemcy nie mieli szczęścia. Najpierw nie dotarła do nich wiadomość
o skierowaniu nowych sił Royal Navy na południe, potem przyszło
dowódcy do głowy, aby zaatakować bazę na Falklandach, co miało być
"łatwym sukcesem", zaś po trzecie, ujrzawszy z zaskoczeniem
owe nowe siły w Port Stanley nie działał dość zdecydowanie (a przyłapał
Brytyjczyków na bunkrowaniu, co mogło ich wiele kosztować). Rozegrana
8 grudnia 1914 roku bitwa falklandzka pokazała, że właściwie zastosowane
krążowniki liniowe potrafią być potwornie skuteczne. HMS Invincible
i HMS Inflexible nie dały krążownikom pancernym Scharnhorst
i Gneisenau żadnych szans, topiąc oba po niezbyt długim
pościgu. W tym samym czasie lekkie krążowniki Royal Navy zajęły
się niemieckimi lekkimi krążownikami. HMS Kent dopadł i zatopił
SMS Nürnberg, HMS Corwall i HMS Glasgow zatopiły
SMS Leipzig i tylko Dresden jako jedyny zdołał uciec
na południe.
|
Ucieczka była jednak w gruncie rzeczy tylko
odroczeniem wyroku. Samotny krążownik, z dala od własnych baz i
tropiony na dodatek przez przeważające siły nie miał wielkich szans.
9 grudnia Dresden obszedł ponownie Przylądek Dobrej Nadziei i przez
następnych parę miesięcy ukrywał się między wysepkami, starając
się pozyskać jak najwięcej węgla i doprowadzić sterane już maszyny
do jak najlepszego stanu. W końcem lutego dotarł do wyspy Más a
Tierra w chilijskim archipelagu Juan Fernández (obecnie z przyczyn
turystycznych jest to Wyspa Robinsona Cruzoe), gdzie natknął się
na HMS Kent (Anglicy nie zapomnieli!). Ponownie zdołał uciec,
jednak gdy następnego ranka rzucił kotwicę w Zatoce Cumberland na
wyspie Más a Fuera (obecnie Wyspa Alejandro Selkirk, 180 kilometrów
dalej na zachód), był prawie bez węgla a maszyny ledwie dyszały.
Niecały tydzień później, 14 marca w zatoce pojawiły się Glasgow
i Kent. Dowódca Dresdena uzgodnił już z chilijskimi władzami,
iż jego okręt będzie internowany i próbował nawet przekazać to Anglikom
(wysyłając jako parlamentarzystę oficera ze swojej załogi, niejakiego
Canarisa, który miał stać się sławnym podczas drugiej wojny), ale
wiele to nie dało. Royal Navy nie po to szukała ostatniego zbiega
tak długo, aby teraz zwracać uwagę na prawo międzynarodowe. Brytyjskie
krążowniki otworzyły ogień, zaś niemiecka załoga zaczęła przygotowania
do samozatopienia swojego okrętu, co dokonało się krótko po wywieszeniu
białej flagi na przednim maszcie.
|
|
l
|
|
Obło kadłuba Dresdena (2012)
Picture: Daniel Malfanti, Tamarugodive
|
Rumowisko pokładu na wraku Dresdena (2012)
Picture: Daniel Malfanti, Tamarugodive
|
Ostatnia akcja Dresdena (który oddał
nawet trzy salwy) kosztowała życie ośmiu ludzi, załoga trafiła zaś
do niewoli (chociaż Canaris zbiegł w sierpniu 1915 roku i dwa miesiące
później zameldował się w Niemczech). Krążownik zaś mocno ucierpiał
podczas samozatopienia, co stwierdzono oficjalnie w 2002 roku, gdy
do wraku dotarła wyprawa Jamesa P. Delgado wysłana przez agencję
NUMA (nie powieściową, ale tę prawdziwą, chociaż także powołaną
do istnienia przez Clive'a Cusslera). Niezależnie od tego wiadomo,
że schodzono do wraku już w 1965 roku, gdy wydobyto z niego kompas
i kilka flag, które przekazano następnie do Akademii Morskiej Mürwik,
jednak nie była to chyba ekspedycja badawcza.
|
Wrak został odnaleziony na średniej głębokości
70 metrów i w raczej kiepskim stanie. Pierwszy podłożony w kadłubie
ładunek spowodował eksplozję przednich komór i gdy tonący okręt
oparł się dziobem o dno, ten oderwał się i spoczął w pozycji pionowej,
podczas gdy kadłub opadł ostatecznie na prawą burtę, z dziobem skierowanym
w stronę lądu. Już pod wodą doszło do eksplozji ładunków podłożonych
w maszynowni, co spustoszyło pokład i przyspieszyło na pewno oderwanie
się kominów i nadbudówek, które spoczywają obok wraku. Stan części
rufowej sugeruje dodatkowo, że ktoś interesował się najpewniej wrakiem
we wcześniejszych latach, co mogło mieć związek z informacjami o
złotych monetach (!) z niemieckiej kolonii w Qingdao, które krążownik
podobno przewoził (chociaż sam nigdy tam nie był). W 2006 roku wspólna
wyprawa niemieckich i chilijskich nurków wydobyła dzwon okrętowy,
który znajduje się obecnie w drezdeńskim Muzeum Wojskowo-Historycznym
Bundeswehry, na wyspie zaś, w miejscowym muzeum, eksponowana jest
jego replika.
|
|
|
l
|
|
l |
Copyright © 2018
by Estraven
|