|
Narvik
był jednym z pierwszych miejsc w Norwegii, które lata temu zacząłem kojarzyć
z różnych lektur,
przede wszystkim historycznych, opisujących wydarzenia z 1940 roku, kiedy
na dnie fiordu
pod Narvikiem pozostał ORP Grom, zaś HMS Warspite dokonał
masakry niszczycieli Kriegsmarine
(które wcześniej dopuściły się napaści na norweskich obrońców portu i
miasta).
Ślady ówczesnych wydarzeń i dzisiaj łatwo odnaleźć w niewielkim w sumie
miasteczku,
którego mieszkańcy najwyraźniej nie zapomnieli o zawierusze, która spadła
na nich wraz z drugą
wojną światową. Przylecieliśmy tam we wrześniu 2013 roku, lądując na oddalonym
od miasta
lotnisku Evenes. Pierwszego (i tylko tego jednego) wieczoru dane nam było
ujrzeć zorzę polarną,
której uroku (jak teraz wiem) nie jest w stanie oddać żadne zdjęcie. Pogoda
była już jesienna,
jak to na północy o tej porze, z deszczem, chmurami i raptownymi wizytami
słońca. Wracając
zatrzymaliśmy się po drugiej stronie fiordu w Bogen, które też ma swoje
miejsce w historii.
Tamtejszy Fjordhotell wznosi się nad zatoką, będącą w latach II wojny
kotwicowiskiem wszystkich flot,
nawiedzających kolejno Norwegię. Stamtąd następnego dnia przejechaliśmy
z powrotem do Evenes,
by o świcie wystartować do Oslo.
|
|