Cover art by Ken Marschall
|
Robert Ballard, który odszukał wrak Bismarcka
w 1989 roku przy drugiej próbie (pierwsza miała miejsce rok wcześniej)
udokumentował dzięki użyciu zdalnie sterowanych pojazdów podwodnych
stan pancernika z precyzją, która wówczas mogła zdumiewać, niemniej
to był dopiero początek serii osiągnięć, możliwych dzięki rozwojowi
technologii badań podwodnych.
W zestawieniu z dorobkiem późniejszych wypraw, głównie Blue Water
Recoveries i Camerona, raport Ballarda, jakkolwiek pierwszy i barwny,
może wydać się niekompletny a nawet w niektórych aspektach mylący.
Na przykład była w nim mowa, że wrak jest zagłębiony w mule niemal
do linii wodnej, co utrudnia jego badanie - ostatecznie nie okazało
się to tak całkiem prawdą.
Wspomniał też o szeregu otworów i szram po trafieniach najcięższymi
pociskami z brytyjskich pancerników, dodając wszekże, iż nie znalazł
ani jednego śladu przebicia głównego pasa pancernego. Wydaje się
to mocno zastanawiające, gdy wziąć pod uwagę parametry brytyjskich
pocisków kalibru 356 i 406 mm (przebijalność teoretyczna przy odległości
od celu 0 metrów wynosiła dla pocisku kalibru 356 - 668 mm, przy
odległości rzędu 9100 metrów było to 396 milimetrów stali). Dodatkowo
znane są wyniki powojennych testów przeprowadzonych z wykorzystaniem
płyt pancernych z bliźniaczego Tirpitza, które to testy w
pełni potwierdziły dane wyliczeniowe.*
|
Można też wspomnieć, że
na wielu zdjęciach widać ślady penetracji barbet artylerii głównej,
jak i bojowego stanowiska dowodzenia (czyli pancerzy grubszych,
niż główny pas burtowy). Wprawdze, jak zauważył Tadeusz Klimczyk,
pas ten był w trakcie ostatniej walki mocno zanurzony (przez wzrastający
napływ wody do kadłuba pancernika) co mogło go w jakimś stopniu
chronić przed pociskami, ale trudno oczekiwać, aby naprawdę był
"nieprzebijalny".
Robert D. Ballard i Rick Archibold, The Discovery of The Bismarck,
Hodder & Stoughton, 1990
* Wyliczeniowe właściwości brytyjskich pocisków
kalibru 356 mm
Naval Weapons
|