HMS Hood |
l |
|
|
Budowa
1916-1920
Wodowanie 22.08.1918
W służbie od 15.05.1920
Modernizacje 1940
Zatopiony 25.05.1941
Jednostki siostrzane: 3 niedokończone |
Wyporność
(1941) 42100, pełna 48360 ts
Wymiary d-262,4 s-31,7 z-8,7 m
Uzbrojenie 8x381, 14x102, 24x40 mm
Pancerz pb 300-130, pp 25-38+19-25+38-78
Prędkość maks. 31 w
Załoga do 1477 |
|
l |
|
|
HMS Hood był okrętem
jedynym w swoim rodzaju. Ostatni z brytyjskich krążowników liniowych
miał mieć troje rodzeństwa, jednak okręty te nie zostały ukończone,
zaś konferencja waszyngtońska sprawiła, że nie doczekały się też
następców. Tym sposobem przez dwadzieścia kolejnych lat HMS Hood
był największym okrętem wojennym pływającym po morzach i chyba żadna
inna jednostka nie urosła w tamtym okresie tak mocno do miana symbolu
Royal Navy jak właśnie on.
|
|
Stępkę pod niego kładziono dwa razy. Pierwszy
raz stało się to 31 maja 1916 - tego samego dnia, kiedy to podczas
bitwy jutlandzkiej doszło do zagłady aż trzech brytyjskich krążowników
liniowych. Wszystkie zginęły na skutek eksplozji zbyt słabo - jak
uznano - chronionych komór amunicyjnych (chociaż wyniki badań wraków
z bitwy jutlandzkiej sugerują, że spore znaczenie miało też nieprzestrzeganie
procedur bezpieczeństwa). Projekt nowego okrętu został zmodyfikowany
w sposób, który zdaniem projektantów, miał zabezpieczać go przed
podobnym losem. 1 września doszło do powtórnego położenia stępki.
Ten okręt, w odróżnieniu od wszystkich wcześniejszych brytyjskich
krążowników liniowych, nosił pewne cechy pancernika. Rodney,
Anson i Howe, których budowę rozpoczęto w kolejnych miesiącach
1916 roku, miały być jeszcze lepiej chronione, jednak prace nad
nimi najpierw zawieszono w związku z wojennymi potrzebami floty,
ostatecznie zaś w 1919 zrezygnowano z ich dokończenia (na rzecz
nowocześniejszych krążowników liniowych typu G3).
|
|
W okresie dwudziestolecia międzywojennego pełnił
rolę okrętu flagowego Royal Navy i jednocześnie jej wizytówki. Wiązało
się to z bardzo intensywną eksploatacją
i utrudniało (wraz z mizerią środków przyznawanych wówczas marynarce
brytyjskiej) poddanie okrętu zasadniczej modernizacji, która uczyniłaby
z niego jednostkę bojową mogącą skutecznie stawić czoła nowo budowanym
okrętom innych flot.
|
Przebudowę zaplanowano ostatecznie na 1942 rok
- jednak wybuch wojny pokrzyżował te plany. Chociaż przestarzały,
okręt był nazbyt potrzebny. Ostatecznie w sierpniu 1940 roku dołączył
do składu Home Fleet, aby w maju następnego roku zostać wysłanym
(wraz z okrętem liniowym
HMS Prince of Wales) na przechwycenie niemieckiego zespołu
złożonego z pancernika
Bismarck i ciężkiego krążownika Prinz Eugen, które w
rajdzie korsarskim próbowały przedrzeć się na Atlantyk. Do spotkania
doszło na tak zwanej Drodze Duńskiej, między Islandią a Grenlandią.
Sama wymiana ognia trwała tylko nieco ponad dwadzieścia minut, jednak
odbiła się szerokim echem w ówczesnym świecie. Już w czwartej minucie
walki doszło na HMS Hood do potężnej eksplozji, która rozsadziła
rufową część okrętu i spowodowała jego bardzo szybkie zatonięcie.
Z liczącej w tym rejsie 1418 marynarzy i oficerów załogi uratowano
tylko 3 ludzi (przy czym jak podkreślano kurtuazyjnie w oficjalnych
komunikatach, wśród ofiar było też czterech Polaków).
|
Tak gwałtowna utrata olbrzymiej (i słynnej) jednostki
z niemal całą załogą stała się przedmiotem szczególnie drobiazgowego
śledztwa, a nawet dwóch śledztw Admiralicji, które jednak nie zakończyły
się zadowalającą wszystkich konkluzją. Powstało kilka teorii - od
wydumanych po takie, które sugerowały błąd obsługi dział. Sprawa
ta nie została definitywnie rozstrzygnięta do dzisiaj i nie ma już
raczej realnych szans na pełne jej wyjaśnienie.
|
|
W początkowym etapie śledztwa niejaki problem
stwarzało umiejscowienie przez obserwatorów pierwszej erupcji ognia
- miała ona miejsce u podstawy głównego masztu, na pokładzie łodziowym,
pod którym nie było niczego, co mogłoby równie silnie eksplodować.
Co więcej, zagłada okrętu nie wiązała się z głośnym hukiem, towarzyszącym
z reguły potężnym detonacjom. Stąd zaczęto skłaniać się ku hipotezie,
że chodziło nie tyle o eksplozję, co gwałtowny pożar dużej ilości
(112,5 tony) kordytu, znajdującego się w rufowych komorach amunicyjnych.
W pierwszej fazie ogień znalazł ujście przez nawiewniki maszynowni,
żeby moment później wysadzić od spodu pokład łodziowy, zaś ledwo
ogarnął wszystkie trzy rufowe komory (jedną pocisków 102 i dwie
pocisków 381 mm), spowodował wyrzut wież X i Y z barbet (jedną z
nich, mocno uszkodzoną, znaleziono w polu szczątków), rozsadzenie
burt i rozpadnięcie się długiej sekcji kadłuba od miejsca kilka
metrów za drugim kominem do miejsca kilka metrów za ostatnią wieżą.
Pozostałe w całości zakończenie rufy zatonęło niemal od razu (co
zostało odnotowane przez niektórych obserwatorów), zaś tonąca przednia
część okrętu po jakiejś minucie zaczęła wznosić dziób, który wystając
z wody (od okolicy wieży B) przybrał w pewnej chwili pozycję prawie
pionową i następne zsunął się pod powierzchnię. Od fatalnego trafienia
upłynęło około trzech minut.
|
|
Taki przebieg zdarzeń skłania do przyjęcia wersji
sugerującej, iż pocisk kalibru 380 mm przebił któryś z burtowych
pasów pancernych i eksplodował w komorze amunicyjnej (najpewniej
dział 102 mm), powodując pożar kordytu. Ciśnienie powstających przy
tym gazów rozsadziło z jednej strony gródź dzielącą magazyn od maszynowni,
z drugiej zaś ogień wdarł się do komory artylerii głównej, której
pożar dopełnił dzieła zniszczenia i unicestwił rufową część okrętu.
|
|
l
|
|
Przez długi czas pomysł odnalezienia wraku, co
być może pozwoliłoby na wyjaśnienie wątpliwości, wydawał się mrzonką.
Jednak w końcu stał się wykonalny. 19 lipca 2001 roku ekipa Blue
Waters Recoveries natrafiła na szczątki potężnego okrętu. Znajduje
się on na głębokości 2800 metrów, w pozycji 62 22 00 N i 032 17
00 W, blisko 400 kilometrów na zachód od Islandii. Podczas jego
zdalnej eksploracji znaleziono kilka odpowiedzi (na przykład w kwestii:
czy okręt rozpoczął rozkazany chwilę przed zagładą zwrot na lewą
burtę, co mogło decydować o szansach niemieckich pocisków na przebicie
głównego pancerza burtowego - położenie steru nie zostawia wątpliwości,
że zwrot się rozpoczął). Przede wszystkim pojawiły się jednak nowe
pytania związane ze stanem wraku - o wiele gorszym, niż oczekiwano.
|
Szczątki okrętu spoczywają na dnie rozrzucone
na dużym obszarze. Trzy zasadnicze części wraku, to rufa (oderwana
jeszcze na powierzchni), dziobnica (oderwana w trakcie opadania
na dno) i 3/5 śródokręcia leżące stępką do góry.
|
Obszary zniszczenia
|
Pole szczątków
|
O zniszczeniu części rufowej obejmującej okolice
obu rufowych wież artylerii głównej i maszynowni wiedziano już wcześniej
- informacje uzyskane w trakcie dochodzenia wskazywały na to jednoznacznie.
Pewną niespodzianką było odnalezienie oderwanej dziobnicy - chociaż
może nie aż tak wielką, jeśli wziąć pod uwagę jak gwałtownie zatonął
Hood i że kadłub wciągnął część dziobową w głębinę, gdy ta
była jeszcze wypełniona powietrzem. Ciśnienie wody zmiażdżyło ją
zapewne na głębokości kilkudziesięciu metrów, chociaż niektórzy
sugerują, iż trudno całkowicie wykluczyć, że w chwilę po zatonięciu
doszło także do eksplozji dziobowych komór amunicyjnych - tym bardziej,
że wedle relacji świadków zdarzenia (z HMS Prince of Wales)
również i w jednej z dziobowych wież artylerii głównej miało dziać
się coś dziwnego, sugerującego awarię systemu przedmuchiwania luf
albo wypadek z materiałem miotającym. Stan wraku jednak tego nie
potwierdza.
|
Cała dziobowa część wraku nosi ślady zniszczeń
implozywnych, które wedle wszelkiego prawdopodobieństwa odpowiedzialne
są także za rozpadnięcie się przedniej nadbudówki (z oderwaniem
od pokładów pancernej wieży dowodzenia włącznie), obecnej w sporych
fragmentach na polu szczątków. Blachy poszycia są w wielu miejscach
silnie wgniecione do środka, przy czym sporo z nich (głównie na
obszarze podwójnego dna) ostatecznie pękło. Widoczny pod główną
częścią wraku obszar pokładu dziobowego zapadł na głębokość kilku
metrów, zaś przednia wieża, chociaż pozostała w barbecie (wieże
artylerii głównej na brytyjskich okrętach nie były osadzone w barbetach
wyłącznie grawitacyjnie, ale mocowano je na stałe, nie wypadały
więc nawet przy obróceniu się kadłuba do góry dnem), utraciła jednak
pancerną osłonę dział. Okręt stracił ponadto prawoburtowy bąbel
przeciwtorpedowy, co może się jednak wiązać z "wędrówką"
fali eksplozji wewnątrz kadłuba i tłumaczyłoby tak szybkie jego
zatonięcie. Zgniatany ciśnieniem wody (i osłabiony zapewne wcześniejszym
uniesieniem niemal do pionu) kadłub poddał się ostatecznie w miejscu
tuż przed pierwszą wieżą, czyli przed początkiem głównego pasa pancernego.
Można dodać, że w miejscu pęknięcia nie było żadnych komór amunicyjnych,
zaś kadłub na wysokości wież A i B nie nosi śladów wewnętrznej eksplozji.
|
W 2012 roku rząd brytyjski
wyraził zgodę na naruszenie spokoju HMS Hood i wydobycie
dzwonu okrętowego, który został dostrzeżony już w 2001 roku. Pierwsza
próba, podjęta we wrześniu przez Paula Allena zakończyła się niepowodzeniem,
niemniej przy drugim podejściu, 7 sierpnia 2015 roku, dzwon został
wyciągnięty na powierzchnię i po konserwacji, w maju 2016, trafił
do muzeum Royal Navy w Portsmouth. Jest to jeden z trzech okrętowych
dzwonów, w pewien sposób jednak najważniejszy, gdyż wcześniej znajdował
się na predrednocie HMS Hood (1891-1914) i w 1918 otrzymał
nowe życie...
|
|
|
l
|
|
Utrata Hooda była szokiem dla Brytyjczyków
- przez wiele lat ten właśnie okręt jawił im się jako symbol potęgi
Royal Navy i w oczach przeciętnego człowieka uchodził za "niezwyciężony"
- chociaż naprawdę w chwili przystąpienia do boju z Bismarckiem,
pierwszym prawdziwym przeciwnikiem w całej karierze okrętu, był
tylko starym i mimo wszystko nie dość opancerzonym krążownikiem
liniowym o ograniczonych szansach na zwycięstwo w podobnym starciu.
|
|
l
|
|
l |
Copyright © 2006-2022
by Estraven
|