Alberico da Barbiano (1930)
Alberto da Giussano (1930) |
l |
|
|
Położenie stępki
B - 16.04.1928; G - 29.03.1928
Wodowanie B - 23.08.1930; G - 27.04.1930
W służbie od B - 09.06.1931; G - 01.01.1931
Modernizacje 1931, 1939
Zatopione 13.12.1941
Typ Condottieri (Giussano), liczba jednostek w typie
12 (4) |
Wyporność
6 571, pełna 6 954 ts
Wymiary d-169,3 s-15,5 z-5,3 m
Uzbrojenie 8x152, 6x100, 8x37, 8x13,2 mm
Pancerz pb 24, pp 20 mm
Prędkość maks. 37 w
Załoga 507 |
|
l
|
l
|
Lekkie krążowniki Alberico da Barbiano
i Alberto da Giussano były jednostkami bliźniaczymi, które
zwodowano i wprowadzono do służby w tym samym czasie i była to służba
o podobnym przebiegu. Oba zatonęły też niemal jednocześnie podczas
tej samej akcji i niedaleko od siebie, dlatego zostały przedstawione
na wspólnej podstronie.
|
|
l
|
|
Do kwestii lekkich krążowników Regia Marina
podchodziła, jak się wydaje, na swój własny sposób. Można powiedzieć,
że po pierwsze przyjęła ogólny wzorzec dostosowany do warunków Morza
Śródziemnego. Akwenu znacznie większego, niż na przykład Bałtyk,
ale w sumie nie tak znowu olbrzymiego. Co więcej, podobnie jak w
przypadku Bałtyku było wiadomo, że w przypadku wojny z Francją czy
Wielką Brytanią flota włoska zostanie zablokowana na Morzu Śródziemnym
(tak, jak podczas pierwszej wojny flota Austro-Węgier została zablokowana
na Adriatyku). Nie były więc potrzebne jednostki duże, zdolne do
realizowania zadań krążowniczych na wielką skalę (jak w przypadku
Royal Navy), ale raczej naprawdę lekkie i do tego szybkie, lokujące
się gdzieś pomiędzy krążownikiem a dużym niszczycielem. Po drugie
zaś, uzyskawszy już pożądany wzorzec, skupiła się na jego dopracowywaniu
i trzymała się go niemal do końca ery krążowników.
|
Lekki krążownik Alberto da Giussano pod
koniec lat trzydziestych
Picture: naviearmatori.net
|
Jednostki typu Condottieri były budowane w latach
1928-1937 i powstały w ramach pięciu podklas, z których każda następna
była w jakiś sposób doskonalsza. Co więcej, kolejny typ, Capitani
Romani, był zasadniczo dalekim rozwinięciem poprzedniego, z prędkością
dochodzącą do 43 węzłów. Condottieri też zaliczały się do szybkich
okrętów (osiągały prędkości pomiędzy 34-37 węzłów), a co więcej,
jednostki ostatnich podtypów okazały się konstrukcjami na tyle udanymi,
iż nie zakończyły w komplecie kariery krótko po wojnie. Jedna z
nich ( Giuseppe Garibaldi, 1936) została nawet przebudowana
w latach 1957-61 na krążownik rakietowy i pozostawała w służbie
do 1971 roku. W czasie działań wojennych stracono pięć z nich, z
czego trzy na skutek storpedowana, jeden za sprawą działań lotnictwa,
jeden zaś po fatalnym uszkodzeniu podczas walki artyleryjskiej ( Bartolomeo
Colleoni w walce z
HMAS Sydney).
|
|
l
|
|
Alberico da Barbiano i Alberto da
Giussano razem w suchym doku
Picture: blog of Lorenzo
Colombo
|
Alberto da Giussano podczas prac wykończeniowych
w 1930 roku
Picture: naviearmatori.net
|
Pierwsze cztery krążowniki typu Condottieri,
określane jako podtyp Giussano, były przede wszystkim szybkie. Alberico
da Barbiano osiągnął podczas prób prędkość 42,05 węzła, chociaż
doszło do tego przy ostrym, wręcz ryzykownym forsowaniu maszyn.
O wiele gorzej przedstawiały się pod względem opancerzenia i ochrony
podwodnej części kadłuba, przez co w latach trzydziestych zyskały
nawet przezwisko "bibułkowych krążowników". Powstały jednak
w czasie, gdy nadal jeszcze uważano, że prędkość daje bezpieczeństwo.
Mogło to sprawdzać się częściowo przy realizacji zadań ofensywnych,
w pozostałych jednak już niekoniecznie, co Supermarina z czasem
zaakceptowała i kolejne podtypy Condotteri były już coraz lepiej
opracowywane pod tym względem. Po wejściu do służby oba krążowniki
trafiły do 2. Squadra Navale i kolejne lata minęły im na szkoleniach,
ćwiczeniach i wizytach w różnych śródziemnomorskich portach. W okresie
wojny domowej w Hiszpanii (1936-37) oba eskortowały włoskie statki
z pomocą dla nacjonalistów, zaś w 1940 roku przeszły do 4. Dywizjonu
floty i tam ostatecznie zastało je włączenie się Włoch do drugiej
wojny światowej. Latem 1940 roku oba krążowniki wzięły udział w
bitwie koło przylądka Stilo, jednak niczym szczególnym się w jej
trakcie nie odznaczyły. We wrześniu Barbiano został oddelegowany
do Poli jako jednostka szkoleniowa dla artylerzystów i powrócił
do zespołu w marcu 1941 roku. W listopadzie tego samego roku krążowniki
otrzymały zadanie postawienia kolejnej zagrody minowej w Kanale
Sycylijskim, jednak wcześniej zaprzęgnięto je do pilniejszej roboty,
związanej z przewiezieniem amunicji i materiałów pędnych dla odziałów
włoskich i niemieckich w Afryce Północnej.
|
Alberico da Barbiano podczas pobytu
w Wenecji
Picture: Giorgio Parodi via naviearmatori.net
|
Alberto da Giussano niedaleko Genui,
30 września 1930 roku
Picture: Maurizio Brescia collection via Associazione
Venus
|
Wobec rosnących strat konwojów i coraz tragiczniejszych
braków w zaopatrzeniu, zdecydowano się na użycie okrętów wojennych
dla dostarczenia choć części tego, co najważniejsze. Pobrawszy pięćdziesiąt
ton ładunku w Brindisi, oba okręty weszły jeszcze do Palermo, gdzie
załadowano na nie po jedenaście ton paliwa lotniczego. Paliwo było
w beczkach, których nijak nie dało upakować w głębi kadłuba, ustawiono
je więc na pokładzie rufowym, gdzie stwarzały oczywiście olbrzymie
zagrożenie (i wykluczało użycie dział znajdujących się w rufowych
wieżach). Krążowniki wyruszyły w drogę 9 grudnia o 17:20 z zamiarem
szerokiego obejścia wysp Egadi i wzięcia następnie kursu na Pantallerię
i dalej na Trypolis. Dla oszczędności paliwa nie rozwijały prędkości
większej, niż 22 węzły. Już o 22:56 zostały jednak dostrzeżone na
morzu przez brytyjskie samoloty, co poskutkowało odwołaniem operacji,
która wobec rozpaczliwej sytuacji walczących oddziałów została jednak
powtórzona 12 grudnia. Tym razem do zespołu miał dołączyć krążownik
Giovanni delle Bande Nere, jednak z przyczyn technicznych trzeba
go było w ostatniej chwili wykluczyć, przez co Alberico da Barbiano
i Alberto da Giussano otrzymały dodatkowy ładunek i tym razem
opuściły Palermo obciążone 100 tonami paliwa lotniczego, 250 tonami
benzyny, 600 tonami nafty i 900 tonami żywności. Do tego doszło
jeszcze 135 żołnierzy.
|
Alberico da Barbiano podczas innego
pobytu w suchym doku
Picture: Guido Alfano via naviearmatori.net
|
Lekki krążownik Alberto da Giussano
Picture: A. Priore, Taranto - pocztówka z początku lat trzydziestych
|
Dowódca zespołu wydał rozkaz, aby w razie walki
zepchnąć wszystkie beczki za burtę, co było chyba jednak mało realnym
rozwiązaniem. Jak można było oczekiwać, Brytyjczycy nie zostawili
sprawy swojemu losowi i wysłali z Gibraltaru zespół niszczycieli,
mających przechwycić włoski zespół. Doszło do tego 13 grudnia o
2:20 w pobliżu tunezyjskiego Przylądka Bon. Włosi próbowali podjąć
walkę, kierując się agresywnie na brytyjskie niszczyciele, jednak
zrobili to za późno. Dysponujący radarem przeciwnik uderzył pierwszy.
HMS Sikh i HMS Legion wystrzeliły torpedy i otworzyły
ogień z dział do Barbiano, HMS Maori i HMS Isaac
Sweers obrały na cel Giussano. Zanim pierwszy z krążowników
zdołał otworzyć ogień z dział, został trafiony torpedą w okolicy
przedniej wieży i ostrzelany z ciężkich karabinów maszynowych, co
spowodowało sporo ofiar. Chwilę później druga torpeda ugodziła go
w maszynownię, a potem kolejna w rufę. W tym momencie okręt był
już mocno przechylony na lewą burtę. Tymczasem Giussano
zdążył oddać trzy salwy w kierunku brytyjskich niszczycieli, niemniej
chwilę później został trafiony torpedą w śródokręcie, i to na tyle
fatalnie, że pozbawiony mocy znieruchomiał na powierzchni morza.
Na pokładach obu krążowników rozszalały się równocześnie pożary,
których ugaszenie było przy takim ładunku po prostu niewykonalne
i załogom pozostało jedynie opuszczenie skazanych na zagładę okrętów.
Alberico da Barbiano przewrócił się i zatonął o 3:35, Alberto
da Gioussano podzielił jego los o 4:22, wcześniej przełamawszy
się na dwie części. Straty w ludziach były olbrzymie, poległo 817
osób spośród wszystkich, obecnych na pokładach obu jednostek. Cała
walka trwała tylko pięć minut i Brytyjczycy nie ponieśli w niej
żadnych strat.
|
|
l
|
|
Wrak Alberico da Barbiano został zlokalizowany
12 października 2007 roku przez wyprawę Altair 2007, prowadzoną
przez fotografa podmorskiego Andreę Ghisottiego i grupę historyków.
Okręt spoczął na głębokości 70 metrów, w odległości 5 kilometrów
na północ od nadbrzeżnego miasta El Haouaria. Wrak Alberto da
Gioussano znajduje się około 1,5 kilometra na południowy wschód
od niego (i jednocześnie około 3 kilometrów od brzegu półwyspu),
na głębokości 75 metrów. Jako pierwszy sfotografował go zawodowy
nurek i eksplorator Selim Baccar, zapewne niedługi czas po odkryciu
wraku Barbiano. Wprawdzie wedle relacji członków ekspedycji
Altair 7 na wraku Barbiano można dostrzec wieże działowe,
skierowane wciąż na lewą burtę, gdzie wykryto przeciwnika, jednak
dostępne zdjęcia szczątków obu okrętów zdają się ukazywać raczej
rumowiska, w których z rzadka pojawia się jakiś rozpoznawalny, lub
być może rozpoznawalny element. Niemniej oba wraki znajdują się
obecnie na liście atrakcji nurkowych Tunezji i są nawet w miarę
szeroko reklamowane.
|
|
l
|
|
l |
Copyright © 2018
by Estraven
|