Armando Diaz (1932) |
l |
|
|
Położenie stępki
28.07.1930
Wodowanie 10.07.1932
W służbie od 29.04.1933
Modernizacje 1914, 1915
Zatopiony 25.02.1941
Typ Condottieri (Cadorna), liczba jednostek w typie
12 (2) |
Wyporność
5 406, pełna 7 194 ts
Wymiary d-169,3 s-15,5 z-5,2 m
Uzbrojenie 8x152, 6x100, 2x40 mm
Pancerz pb 24, pp 20 mm
Prędkość maks. 36,5 w
Załoga 507 |
|
l
|
|
Lekki krążownik Armando Diaz podczas
pobytu na antypodach w latach 1935/35
Picture: Allan C. Green, State
Library of Victoria
|
Do kwestii lekkich krążowników Regia Marina
podchodziła, jak się wydaje, na swój własny sposób. Można powiedzieć,
że po pierwsze przyjęła ogólny wzorzec dostosowany do warunków Morza
Śródziemnego. Akwenu znacznie większego, niż na przykład Bałtyk,
ale w sumie nie tak znowu olbrzymiego. Co więcej, podobnie jak w
przypadku Bałtyku było wiadomo, że w przypadku wojny z Francją czy
Wielką Brytanią flota włoska zostanie zablokowana na Morzu Śródziemnym
(tak, jak podczas pierwszej wojny flota Austro-Węgier została zablokowana
na Adriatyku). Nie były więc potrzebne jednostki duże, zdolne do
realizowania zadań krążowniczych na wielką skalę (jak w przypadku
Royal Navy), ale raczej naprawdę lekkie i do tego szybkie, lokujące
się gdzieś pomiędzy krążownikiem a dużym niszczycielem. Po drugie
zaś, uzyskawszy już pożądany wzorzec, skupiła się na jego dopracowywaniu
i trzymała się go niemal do końca ery krążowników.
|
Lekki krążownik Armando Diaz podczas
pobytu na antypodach w latach 1934/35
Picture: Allan C. Green, State
Library of Victoria
|
Jednostki typu Condottieri były budowane w latach
1928-1937 i powstały w ramach pięciu podklas, z których każda następna
była w jakiś sposób doskonalsza. Co więcej, kolejny typ, Capitani
Romani, był zasadniczo dalekim rozwinięciem poprzedniego, z prędkością
dochodzącą do 43 węzłów. Condottieri też zaliczały się do szybkich
okrętów (osiągały prędkości pomiędzy 34-37 węzłów), a przy tym jednostki
ostatnich podtypów okazały się konstrukcjami na tyle udanymi, iż
nie zakończyły w komplecie kariery krótko po wojnie. Jedna z nich
( Giuseppe Garibaldi, 1936) została nawet przebudowana w latach
1957-61 na krążownik rakietowy i pozostawała w służbie do 1971 roku.
W czasie działań wojennych stracono pięć z nich, z czego trzy na
skutek storpedowana, jeden za sprawą działań lotnictwa, jeden zaś
po fatalnym uszkodzeniu podczas walki artyleryjskiej ( Bartolomeo
Colleoni w walce z
HMAS Sydney).
|
|
l
|
|
Lekki krążownik Armando Diaz podczas
pobytu na antypodach w latach 1934/35
Picture: Allan C. Green, State
Library of Victoria
|
Armando Diaz należał do drugiego podtypu
Condottieri (wraz z krążownikiem Luigi Cadorna). Od pierwszej
grupy różnił się on lepszą statecznością oraz wzmocnioną strukturą
kadłuba. Trochę inna była też architektura pomostu bojowego, chociaż
utrzymany został jej styl (ostatni podtyp zbliżył się mocno wyglądem
do zmodyfikowanych pancerników typu Andrea Doria). Pierwszym zadaniem
Armando Diaza po wejściu do służby był reprezentacyjny rejs do Australii
i Nowej Zelandii, odbyty między wrześniem 1934 a lutym 1935 roku.
W okresie wojny domowej w Hiszpanii przebywał w zachodniej części
Morza Śródziemnego, bazując między innymi w Melilli (hiszpańskiej
eksklawie w Maroku). Gdy zaczęła się II wojna światowa, w lipcu
1940 roku wziął symboliczny udział w bitwie koło przylądka Stilo
(nierozstrzygniętej na tyle, że obie strony ogłosiły po jej zakończeniu
zwycięstwo).
|
Krążownik nie napotkał w ogóle przeciwnika,
niemniej musiał zmagać się najpierw z awariami, między innymi w
kotłowni, potem zaś, w trakcie powrotu do Tarentu, z pomyłkowymi
atakami własnych samolotów. Jesienią został skierowany do ochrony
żeglugi między Italią a Albianią, niemniej w lutym następnego roku
potrzeba chwili sprawiła, że wraz z krążownikiem Giovanni dalle
Bande Nere otrzymał zadanie eskortowania konwoju z uzupełnieniami
i sprzętem dla Afrika Korps. Był to jeden z trzech libijskich konwojów
wyprawianych z Neapolu w podobnym czasie. Skierowane do Cieśniny
Sycylijskiej okręty nawiązały 24 lutego kontakt z konwojem "Marburg"
i utrzymując średni dystans 10 tysięcy metrów przed formacją podążyły
wraz z nim do Tunisu. Zgodnie z rozkazem eskorta zygzakowała, niemniej
tylko do Ławicy Kerkennah, gdzie okręty przyjęły szyk czołowy z
niszczycielami z przodu i z tyłu, i zwolniły, aby nie oderwać się
od konwoju w warunkach pogarszającej się widoczności. Działo się
to głęboką, bezksiężycową nocą, około godziny 2:10.
|
O godzinie 3:22 grupa eskorty została dostrzeżona
z okrętu podwodnego HMS Upright, który przebywał akurat na
powierzchni w stanie dalekim od alarmu bojowego (załoga po prostu
odpoczywała). Najbliższy podwodniakowi Armando Diaz wydał
się największą z zaciemnionych jednostek i tym samym został sklasyfikowany
jako najbardziej kuszący cel. O 3:40 Upright odpalił salwę czterech
torped, z których dwie trafiły parę minut później w prawą burtę
krążownika. Zaskoczenie było całkowite, nikt nie dostrzegł nawet
nadciągających podwodnych pocisków. Pierwsza torpeda wybuchła dokładnie
pod mostkiem, druga ledwie kilka metrów dalej w stronę dziobu. Skutki
były katastrofalne. Cała przednia nadbudówka po prostu się rozpadła,
zaś w magazynach wieży nr 2 doszło do szeregu eksplozji, które rozerwały
kadłub. Krążownik utracił całą część dziobową i położył się szybko
na lewą burtę, spowity na dodatek dymem i płomieniami (paliła się
ropa wypływająca ze zniszczonych zbiorników bunkrowych). Olbrzymia
część załogi z kotłowni, maszynowni czy obsady wież artyleryjskich
nie miała żadnych szans, ani nawet czasu, aby wydostać się na pokład.
Okręt poszedł pod wodę przed upływem sześciu minut, o 3:49, w odległości
około 46 kilometrów na wschód od portu Al Attaya na wyspie Kerkennah.
Wraz z nim zginęło ponad trzy czwarte załogi, wedle różnych szacunków
od 457 do 484 osób.
|
|
l
|
|
Przednia wieża artyleryjska RN Armando Diaz
Picture: Andrea Ghisotti via blog of
Lorenzo Colombo
|
Wnętrze stanowiska kierowania ogniem
Picture: Andrea Ghisotti via blog of
Lorenzo Colombo
|
Krótko po wojnie prawo do złomowania wraków
spoczywających na Ławicy Kerkennah wykupiła firma Mini Contivecchio
Recuperi z Mediolanu, która nie dysponując żadnym zaawansowanym
sprzętem używała prostych ręcznych sond (lina+ciężarek) do badania
dna, niemniej na wrak krążownika natrafiła za sprawą śladów wydostającej
się wciąż z kadłuba ropy. W 1952 roku wzięła się do jego złomowania,
używając materiałów wybuchowych (a dokładniej mówiąc, były to zapewne
głowice torped, wyjętych z wyrzutni okrętu). Doprowadziło to do
dalszego zrujnowania przedniej części wraku w okolicy mostka. Pozyskano
łącznie około 20 ton metali nieżelaznych, zabierając także śruby
i łańcuchy kotwiczne. Na tym złomowanie zostało jednak przerwane,
zaś krótko później firma otrzymała intratny kontrakt na usunięcie
z Kanału Sueskiego wraków zalegających po kryzysie 1956 roku i Armando
Diaz popadł na szereg lat w zapomnienie.
|
|
Powrócono do niego w czerwcu 2004 roku, kiedy
na miejscu zjawiła się ekspedycja Mizar 4, penetrująca metodycznie
wody Tunezji w poszukiwaniu różnych wraków. W przypadku Kerkennah
zaczęła działanie od rozpytania rybaków, głównie z niedalekiej Lampeduzy,
gdzie są najlepsze połowy i gdzie zarazem najłatwiej stracić sieci
(w przypadku płytko zalegających wraków te dwie rzeczy zwykle idą
w parze). Wskazano im miejsce zwane "condominium", które
po bliższym zbadaniu okazało się częścią dziobową jakiegoś okrętu
wojennego. Przeszukanie okolicy doprowadziło do odkrycia leżącej
w odległości około 400 metrów głównej części wraku, który po krótkich
oględzinach udało się zidentyfikować jako lekki krążownik Armando
Diaz.
|
Kadłub krążownika znajduje się a głębokości
około 50 metrów, przy czym cała część dziobowa nosi ślady wyraźnych
zniszczeń. Dotyczy to zarówno oderwanego i spoczywającego osobno
fragmentu z ocalałą w miarę dziobnicą i wieżą numer 1, jak i głównej
sekcji. Okolica wieży bojowej z mostkiem została zniszczona niejako
dwa razy: na skutek storpedowania i eksplozji komór wieży nr 2 w
1941 roku oraz działalności złomiarskiej w 1952, niemniej rumowisko
kończy się u podstawy drugiego komina i dalsza część wraku, aż do
zakończenia rufy, jest w dość dobrym stanie (całość obszaru zniszczenia
obejmuje około 30 metrów). Obie tylne wieże były w momencie zatonięcia
zwrócone na lewą burtę i wbiły się lufami dział w dno. Główny maszt
po prostu położył się na dnie, gdzie odnaleziono również górną część
wieży bojowej z dalocelownikiem i wciąż zamkniętym włazem stanowiska
kierowania ogniem (podobnie jak i zamknięta okazała się większość
włazów gdzie indziej - jak wiadomo z relacji sporo z nich wypaczyło
się i zablokowało po eksplozji). Na rufie zachowało się wielkie
A z nazwy okrętu. Amando Diaz był pierwszym z odnalezionych
wraków włoskich krążowników, spośród których aż trzy spoczywają
u wybrzeża Tunezji, przy czym pozostałe
dwa też należą do typu Condottieri.
|
|
l
|
|
l |
Copyright © 2018
by Estraven
|