|
USS
Indianapolis na morzu między majem 1943 a majem 1944. U.S. Navy
photo NH 124466 via Wikipedia
|
W okresie przedwojennym USS Indianapolis
spędzał czas na ćwiczeniach i trzykrotnie został wykorzystany jako
"jacht prezydencki", goszcząc na pokładzie F. D. Roosevelta,
między innymi w trakcie jego wizyty w Ameryce Południowej. Po wybuchu
wojny działał początkowo w rejonie Nowej Gwinei, potem Aleutów,
zaś w kolejnych latach był obecny podczas większości ważnych akcji
US Navy na Pacyfiku, co obejmuje między innymi Tarawę, Zachodnie
Karoliny, Saipan, Palau, Iwo Jimę i Okinawę. Podczas tej ostatniej
kampanii odniósł uszkodzenia w części rufowej na skutek japońskiego
ataku samobójczego, przez co został skierowany do Stanów na konieczną
naprawę w Mare Island Naval Shipyard.
|
Prace stoczniowe dobiegły końca
wraz z początkiem lipca 1945 roku i krótko potem USS Indianapolis
został ponownie skierowany na Pacyfik, co pozwoliło wykorzystać
go w nietypowej i tajnej wówczas misji. Miał przewieźć na wyspę
Tinian ładunek wzbogaconego uranu przeznaczony dla pierwszej bomby
atomowej przewidzianej do użycia bojowego (pierwsza w ogóle zbudowana
została odpalona testowo 16 lipca w Alamogordo). Był to jedyny taki
ładunek transportowany morzem (w wyłożonej ołowiem skrzyni, przyspawanej
do pokładu w kajucie kapitańskiej), plutonowy rdzeń do następnej
bomby dostarczono na Tinian drogą powietrzną i tak samo miał wyglądać
transport kolejnych dwóch "przesyłek", zaplanowany na
połowę sierpnia. USS Indianapolis opuścił San Francisco 16
sierpnia (właśnie w dniu testu Trinity), aby już 19 sierpnia wejść
do Pearl Harbor. Drogę przebył ze średnią prędkością 29 węzłów,
ustanawiając do dziś niepobity rekord przejścia z Zachodniego Wybrzeża
na Hawaje. 26 sierpnia, nadal w samotnym rejsie, dotarł na Tinian,
gdzie stacjonowała 509. Mieszana Grupa Lotnicza, utworzona specjalnie
do przenoszenia broni atomowej. Uranowy rdzeń został zamontowany
w bombie nazwanej Little Boy, która 6 sierpnia 1945 roku została
zrzucona z bombowca typu B-29 na miasto Hiroszima. Można dodać,
że onże bombowiec, o nazwie burtowej Enola Gay, istnieje po dziś
dzień. Po latach spędzonych w magazynie w 1984 roku doczekał się
początku renowacji, aby w 2003 roku trafić ostatecznie do muzeum.
Obecnie jest eksponowany w National Air and Space Museum w Chantilly
(Wirginia).
|
Mare
Island, USS Indianapolis przed ostatnim rejsem, 12 lipca
1945.
U.S. Navy photo #19-N-86915 via navsource.org
|
Z Tinianu USS Indianapolis skierował się
na Guam, gdzie dokonano rutynowej wymiany części załogi. 28 lipca
wyszedł stamtąd kursem na Leyte, gdzie planowano odbycie cyklu szkoleniowego
przed dalszym przejściem okrętu w rejon Okinawy. Tam miał dołączyć
do TF 95, dowodzonej przez admirała Olendorfera. Ten rejs krążownik
też odbywał samotnie. 30 lipca, kwadrans po północy, został storpedowany
przez japoński okręt podwodny I-58. Pierwsza torpeda trafiła w część
dziobową przed wieżą nr 1, druga w śródokręcie. Agonia okrętu trwała
tylko dwanaście minut, po czym przewrócił się do góry stępką i zatonął
dziobem. Wraz z krążownikiem zginęło około 300 osób (z załogi liczącej
w tym rejsie 1195 ludzi), ocaleni pozostali w wodzie z niewieloma
kamizelkami ratunkowymi i nielicznymi tratwami. To, co działo się
z nimi później, stało się rychło jedną z szerzej spopularyzowanych
opowieści wojennych, które przeniknęły z czasem do kultury masowej
(między innymi dzięki filmowi Szczęki, chociaż istnieją też
dwa filmy fabularne poświęcone temu zdarzeniu, zrealizowane w latach
1991 oraz 2016). Szereg zbiegów okoliczności i błędów różnych służb
US Navy sprawił, że rozbitkowie zostali zauważeni dopiero trzy i
pół dnia później, i to z powietrza, podczas rutynowego patrolu,
zatem dotarcie jednostek nawodnych, nawet przy natychmiast zarządzonej
mobilizacji sił, musiało jeszcze chwilę potrwać.
Ostatecznie walkę z odwodnieniem, zmęczeniem, ranami, halucynacjami,
zatruciem solą, porażeniem słonecznym oraz ściągającymi coraz liczniej
rekinami przetrwało tylko 316 ludzi, co czyni z zatonięcia USS Indianapolis
największą kiedykolwiek tragedię US Navy, związaną z utratą pojedynczego
okrętu. Dowódca krążownika, jako jedyny w historii US Navy, został
nawet później postawiony przed sądem i oskarżony o fatalne w skutkach
zaniedbania (głównie zaś o to, że nie nakazał zygzakowania). W listopadzie
1945 roku uznano go winnymi (chociaż jego dowódca, admiral Nimitz
miał na ten temat inne zdanie; wielu też uważało, że trudno było
mówić tutaj o czyjejkolwiek winie i miało proces za wysoce kontrowersyjny),
niemniej powtórne dochodzenie pod koniec stulecia poskutkowało w
2001 roku oczyszczeniem kapitana McVaya z zarzutów (chociaż godzi
się wspomnieć, że znacznie wcześniej, w 1968 roku, popełnił on samobójstwo).
|
|
|
Rufowa wieża artylerii głównej USS Indianapolis.
Picture: Nevigea Ltd. RV Petrel
|
Pierwsze poszukiwania wraku USS Indianapolis
przeprowadzono w lipcu i sierpniu 2001 roku. Powtórna próba miała
miejsce w 2005 roku, między innymi z inicjatywy National Geographic,
jednak też zakończyła się jednak niepowodzeniem. Podczas badania
dna z użyciem kamer i zdalnie sterowanych pojazdów podwodnych natrafiono
na znanej z oficjalnych raportów pozycji zatonięcia, niemal dokładnie
w połowie założonej drogi, tylko na płaty blach o nieustalonym pochodzeniu,
których nijak nie dało się pokojarzyć z krążownikiem. Przełomowe
okazały się dopiero badania prowadzone przez Richarda Hulvera, historyka
z Naval History and Heritage Command, któremu dzięki studiowaniu
archiwów udało się skorygować niektóre dane.
|
Jak się okazało, oficjalna pozycja różniła się
od rzeczywistej o jakieś 40 kilometrów, co zostało wyliczone w 2016
roku dzięki odnalezionemu w archiwach meldunkowi innej jednostki,
którą USS Indianapolis minął 11 godzin przed swoim zatonięciem.
Zrodziło to ponownie nadzieję na odszukanie wraku i National Geographic
miało zamiar zająć się tym w połowie 2017 roku, zostało jednak wyprzedzone
przez ekipę Paula Allena, działającą z pokładu RV Petrel.
Trafiła ona na ślad krążownika 18 sierpnia 2017 roku, rychło dokonując
pełnej inwentaryzacji znajdującego się na głębokości 5500 metrów
pola szczątków. Obszerny materiał na ten temat został opublikowany
we wrześniu tego samego roku.
|
Sonarowy widok głównej części wraku USS Indianapolis
Picture: Nevigea Ltd. RV Petrel
|
Układ pola szczątków wraku USS Indianapolis
Na podstawie sonogramu opublikowanego przez Nevigea Ltd.
|
Jak wynika z raportu, nadwyrężony uderzeniem
torpedy dziób oderwał się jeszcze na powierzchni i opadł na dno
w odległości 2400 metrów od kadłuba, który spoczywa na równej stępce
pośrodku krateru uderzeniowego. Osobno odnaleziono także dwie dziobowe
wieże artylerii głównej, które wypadły z barbet, rufowa pozostała
jednak na miejscu, pośrodku zapadłego pokładu. Podobnie jak cała
rufa nosi on wyraźnie ślady uszkodzeń implozyjnych (rufa została
wciągnięta pod wodę z większością pomieszczeń jeszcze niezalanych).
Kilkaset metrów na północ od kadłuba odnaleziono także szczątki
samolotu z katapulty. Cały wrak jest zachowany w idealnym wręcz
stanie, pominąwszy oczywiście uszkodzenia spowodowane storpedowaniem
i samym zatonięciem. Dzięki dużej głębokości, na której zawartość
tlenu w wodzie jest bardzo niska, nawet farba na kadłubie (czy częściach
samolotu) wygląda niemal tak samo, jak w 1945 roku. Odnalezienie
szczątków okrętu odbiło się szerokim echem, zwłaszcza w USA, ale
zapewne i nic w tym dziwnego. Niewiele jest okrętów, które w tak
znaczącym stopniu stały się symbolami trwającymi w powszechnej pamięci.
|
|